Skip to content Skip to left sidebar Skip to footer

Zamek w Janowcu i legenda o Czarnej Damie

Zamek w Janowcu

Zamek w Janowcu, w zasadzie jego  Ruiny wznoszą się na wysokiej skarpie nad Wisłą. Fundatorem fortecy – bastejowego zamku z lat 1508-1526 był hetman wielki koronny Mikołaj Firlej, przedstawiciel potężnego rodu magnackiego znanego w całej Rzeczypospolitej. Z zamkiem związani byli wybitni architekci i rzeźbiarze: Santi Gucci Florentino i Tylman z Gameren (Gamerski).

Na murach budowli widoczne są fragmenty renesansowe i barokowe. Zamek – podobny do zamków kresowych – jest wspaniałym dowodem na rozwój budownictwa obronnego na tym terenie. Firlejowie władali Janowcem przez 150 lat. Później zamek stał się własnością rodu Tarłów, a następnie Lubomirskich. W 1655 roku Szwedzi w znacznym stopniu uszkodzili masywną budowlę, którą później odbudowali Lubomirscy. W 1672 roku na zamku w Janowcu ucztował król Michał Korybut Wiśniowiecki. Ponoć specjalnie dla niego wybudowano most przez Wisłę, który zawalił się zaraz po przejeździe orszaku. W latach 1809-1813 zamek zniszczyły wojska rosyjskie i austriackie. Kilka razy przebudowywany, stopniowo tracił charakter obronny na rzecz funkcji rezydencjalnej. W XIX wieku obiekt często zmieniał właścicieli, których nie było stać jego na utrzymanie. W 1931 roku zrujnowany zamek w Janowcu zyskał nowego gospodarza – Leona Kozłowskiego. Inżynier geodeta, a zarazem znany w kraju poszukiwacz skarbów, odkupił zrujnowaną budowlę od Pauliny Zieleniewskiej, posiadaczki wielu dóbr ziemskich. Cena wynosiła 5 tys. zł rozłożonych na 10 rocznych rat. Romantyk i fantasta usiłował na własną rękę wyremontować i odbudować chociaż część zamku, który należał do największych w Polsce. Do pomocy miał tylko zaprzyjaźnione małżeństwo Złotników. Niestety, ze względów finansowych nie zdołał tego dokonać, ale w pewnym stopniu udało mu się powstrzymać proces niszczenia obiektu.

Pan Leon pilnował także aby nie rozgrabiono ukochanej przez niego posiadłości. Dawny kawalerzysta, zawsze mający na sobie buty z cholewami, każdego dnia odbywał konno paradny wyjazd ze swojej magnackiej siedziby, pilnie lustrując podległe mu włości. Niejednokrotnie przebierał się także za Czarną Damę, aby wzbudzić lęk wśród janowickich chłopów. Tymczasem systematycznie postępował proces rozpadania się murów. Zły wpływ na stan budowli miały także czynniki atmosferyczne i ekspansywna roślinność. Podczas II wojny światowej zamek w Janowcu uległ jeszcze większym uszkodzeniom. Po wojnie okazało się, że zabytkowy obiekt oraz otaczający go park mają zbyt małą powierzchnię, przez co władze kraju nie przejmą go w ramach reformy rolnej. Leon Kozłowski pozostał więc nadal właścicielem, a Janowiec stał się jedynym prywatnym zamkiem w komunistycznej Polsce, a prawdopodobnie także w całym bloku wschodnim. Taka sytuacja utrzymywała się do 1975 r., kiedy to Muzeum Nadwiślańskie zostało upoważnione przez Skarb Państwa do odkupienia zamku od Leona Kozłowskiego. Wkrótce rozpoczęły się tam prace konserwatorskie i tworzenie muzeum. W latach 1976-2000 architekt Tadeusz Augustynek we współpracy z konserwatorem zabytków Jerzym Żurawskim oraz ekipą badaczy zabezpieczali i częściowo odbudowali zamek. Do zwiedzania udostępniono taras widokowy od strony południowej, hotel, część domu północnego, apartament zachodni, latryny i strzelnice, wieżę zachodnią “Kazamatę” – kawiarnię na północnej stronie.

Z zamkiem, nieprzerwanie od 1926 roku, związana była Bronisława Złotnik, która przybyła w te strony jako mała dziewczynka. W 1931 roku jej starsi bracia wykonywali na zamku prace murarskie. Od 1945 roku rodzina Złotników przeprowadziła się tutaj na stałe. Zamieszkali w zamkowej baszcie, której konstrukcja była tak słaba, że chwiała się na wietrze, a wodę musieli dowozić dwukołówką z oddalonych o 2 km Oblasów. Kiedy dowiedział się o tym Jerzy Żurawski, ówczesny dyrektor Muzeum Nadwiślańskiego, kazał w celach bezpieczeństwa opasać wieżę linami.

W czerwcu 2005 roku Jerzemu Żurawskiemu (za stworzenie muzeum w Janowcu i uratowanie zamku) oraz pośmiertnie Leonowi Kozłowskiemu (zmarł w 1977 r.) przyznano tytuły Honorowych Obywateli Janowca.  

Obecnie na zamku w Janowcu, do którego wchodzi się po drewnianym pomoście nad fosą, znajdują się wystawy stałe: Dom Północny i Budynek Bramny. Dom Północny dobudowano w 1 połowie XVI wieku do wcześniejszego muru obronnego. W trzech salach na parterze prezentowana jest historia zamku, dzieje jego konserwacji oraz informacje o jego właścicielach. Budynek Bramny w skrzydle wschodnim zamku pełnił funkcję bramy i mieszkania. Po obu stronach znajdują się kazamaty. W latach 1977-1994 w pobliżu zamku utworzono w rozległym parku zespół budynków dworskich. W jego skład wchodzą oryginały drewnianych obiektów zabytkowych przeniesionych tutaj z różnych miejscowości. Są to: dwór z Moniaków (1760-1770), w którym mieści się stała wystawa wnętrz dworu ziemiańskiego oraz pokoje gościnne; stodoła z Wylągów pod Kazimierzem Dolnym (XIX wiek) a w jej wnętrzu wystawy pojazdów konnych małopolskich; Spichlerz z Podlodowa nad Wieprzem (XIX wiek) z wystawą etnograficzną oraz spichlerz z Kurowa (XIX/XX wiek).  

Z zamkiem w Janowcu związana jest legenda o Czarnej Damie, ukazującej się w ruinach podczas pełni księżyca. Jest to prawdopodobnie duch Heleny Lubomirskiej, która jako młoda księżna zakochała się w przystojnym, ale bardzo ubogim rybaku. Dziewczyna pragnęła wziąć ślub z ukochanym w miejscowym kościele. Oburzeni rodzice zabronili jej spotykać się z biedakiem, a gdy im się sprzeciwiła, uwięzili ją w zamkowej wieży, a rybaka kazali uśmiercić. Nieszczęśliwa Helena popełniła samobójstwo, rzucając się z wieży do przepływającej pod zamkowym wzgórzem Wisły. Zrozpaczeni rodzice przetransportowali zwłoki córki w oszklonej trumnie do kościoła w Kazimierzu Dolnym. Od tej chwili duch Heleny zaczął ukazywać się w ich zamku. Przerażeni przenieśli trumnę do kościoła w Janowcu, ale to nic nie pomogło. Na ród Lubomirskich zaczęły spływać same nieszczęścia, a nocami po zamkowych komnatach i murach snuło się widmo Czarnej Damy.

Obecnie turyści mogą zobaczyć Czarną Damę podczas lekcji muzealnych, kiedy to jedna z pracownic wciela się w postać nieszczęsnej  Heleny. Śmiałkowie, którzy chcą ujrzeć ducha nocą, mogą przenocować w specjalnym pokoju przeznaczonym dla turystów. Gdy zapada zmrok zostają w zamku całkowicie sami, co z pewnością przysparza wielu emocji 🙂

Agnieszka Stelmach

1 Comment

  • Kiedy pierwszy raz zobaczyłam z dala ruiny zamku , płynąc statkiem wycieczkowym po Wiśle, ogarnęła mnie wielka ciekawość i fascynacja tego miejsca. Przez kilka nocy miałam ,, trudne- ciężkie sny. Była bardzo duża, b prawie bezgraniczną ilość wody. Na obrzeżach części ruin jakiegoś zamku. Płynęłam z trudem pełna niepokoju i łęku. Nie rozumiałam symboliki treści przekazanego mi snu. NIC nie wiedziałam o Helenie , Jej wielkiej miłości i samobójstwie. Dowiedziałam się wczoraj od córki. Poczytałam i dlatego piszę o tym co mi się przdarzyło jako bardzo dojrzałej osobie. Po tych snach wybrałam się na zamek , aby go zwiedzić , pobyć… odczuć jego wielkość i te dziwne moje niepokojące odczucia. Po dwukrotnym pobycie na zamku ,sny mnie już nie niepokoją. Wczoraj rozmawiałam o tym z córką i wspomnienia wróciły. Zadaję sobie pytanie – na ile moja dusza i Helenki się skomunikowały ? Na ile … może pomogłam się Jej jakoś uspokoić? Pragnę nadmienić że miałam już kontakt z duszami zmarłych…dla mnie trudne i niejednokrotnie zadziwiające i zatrwarzające.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *