Początek listopada to wyjątkowy czas, kiedy przenikają się dwa światy – żywych i zmarłych.
1 listopada, w Święto Zmarłych, oraz 2 listopada – w Zaduszki, powracają wspomnienia o naszych najbliższych zmarłych. W tym dniu odwiedzamy ich na cmentarzach, zapalamy na ich grobach znicze jako dowód naszej pamięci, miłości, przyjaźni i dobrych wspomnień. Pamięć o zmarłych towarzyszy ludziom na całym świecie, niezależnie od światopoglądu i religii. Historia Dnia Zadusznego sięga 998 roku, kiedy to francuski opat z Cluny, św. Odilon, ustalił to właśnie święto jako przeciwwagę dla pogańskich obrządków.
Według pradawnych tradycji dusze umarłych krążą po ziemi i przybywają do miejsc, które były dla nich ważne za życia. W tym okresie symbolicznie kończy się czas zbiorów, a przyroda zamiera, żeby odrodzić się wiosną. Chrześcijaństwo przejęło dawne pogańskie zwyczaje oraz symbole i ustanowiło w pierwszych dniach listopada Święto Wszystkich Świętych oraz Zaduszki.
W Polsce tradycja Dnia Zadusznego zaczęła się tworzyć w XII wieku, a z końcem XV wieku była już znana w całym kraju. Swój początek wzięła od Dziadów, przedchrześcijańskiego zwyczaju ludowego kultywowanego przez Słowian i Bałtów. Celem tych obrzędów było nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych i pozyskanie ich przychylności.
Dziady, obchodzone w nocy z 31 października na 1 listopada, stanowiły jednocześnie przygotowanie do jesiennego święta zmarłych, obchodzonego ok. 2 listopada – według faz księżyca. W noc „Dziadów” porozumiewano się z duchami zmarłych przodków, którzy wracali do swoich domów. Aby zapewnić sobie przychylność wędrujących dusz i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach, należało je odpowiednio ugościć. Wierzono, że jadło i napoje mogą pokrzepić dusze, więc w przeddzień święta pieczono chleb i pierogi, gotowano kaszę, szykowano miód i jajka. Potrawy te ustawiano na stołach jako poczęstunek dla dusz. Obok stawiano miednicę z wodą, mydło i czysty ręcznik, aby goście z zaświatów mogli się obmyć. Na noc otwierano drzwi, żeby duchy bez przeszkód mogły wejść do dawnych domostw. W całym kraju goszczono w domach żebraków i modlących się przy świątyniach dziadów kościelnych, bo wierzono, że duch zmarłej osoby może przybrać postać dziada. W zamian za jadło modlili się oni za dusze zmarłych. Groby na cmentarzach były rozświetlone płonącymi lampkami, aby wędrujące dusze mogły się przy nich ogrzać. Ogień miał również powstrzymać wyjście na świat upiorów, czyli dusz samobójców i ludzi zmarłych nagłą śmiercią.
Obecnie pozostałością po tamtym obrządku jest zapalanie zniczy. Ofiary z jadła i napojów zastąpiły na mogiłach naręcza kwiatów i tzw. „wypominki”, czyli przywoływanie zmarłych z imienia i nazwiska.
W Polsce Dzień Zaduszny to nie tylko czas na refleksję przy grobach i modlitwę za zmarłych. Jest to równocześnie dzień, w którym odbywają się koncerty, wystawy i spektakle mające na celu przypomnienie zmarłych ludzi sztuki.
Najważniejszym punktem celebrowania uroczystości Wszystkich Świętych w Kazimierzu Dolnym jest msza święta na cmentarzu św. Jana. W tym roku, ze względu na złą pogodę, odbyła się ona we wnętrzach Fary.
Agnieszka Stelmach