poniedziałek, 16 września, 2024

Dawne zwyczaje wigilijne na Lubelszczyźnie

Share

Na terenach Lubelszczyzny okres Bożego Narodzenia nazywano popularnie Godnimi Świętami. Dzień wigilijny, poza przygotowaniami do wieczerzy, wypełniony był wieloma wróżbami na nadchodzący rok. Mali kolędnicy chodzili po domach, składali życzenia i śpiewali pastorałki, a w zamian dostawali łakocie. W Wigilię można było pracować tylko do zachodu słońca, później nie wykonywano już żadnych ciężkich robót. Od wczesnego ranka kobiety szykowały tradycyjne potrawy na wieczerzę. Przez cały dzień obowiązywał ścisły post. Na Lubelszczyźnie gospodynie gotowały nieparzystą ilość postnych dań: z pola, z lasu, z łąki i z wody. Na wigilijnym stole musiały znaleźć się: barszcz z mąki owsianej lub żytniej, kasza, kapusta z grochem, pierogi, kutia z pszenicy z cukrem, orzechami i miodem, pieczona lub gotowana ryba, kompot z suszonych jabłek i śliwek, jagły, kluski pszenne z makiem lub olejem. Chętnie podawano także pierożki z makuchami konopnymi lub kapustą. Ryby, które współcześnie są podstawowym daniem wigilijnym, pojawiły się na stołach o wiele później niż tradycyjne potrawy ze zbóż, warzyw, grzybów i owoców. Początkowo ryby jadano podczas wigilii tylko w klasztorach i na dworach. W domach na Lubelszczyźnie bardzo przestrzegano jednej zasady: do stołu musiały zasiąść pary biesiadników, ponieważ nieparzysta liczba osób wróżyła śmierć komuś z ich grona. Na rogu stołu ustawiano wolne nakrycie przeznaczone dla dusz zmarłych, które w każdej chwili mogły przyjść w odwiedziny. Ich przybycie miało zapewnić urodzaj w kolejnym roku. Podczas świąt Bożego Narodzenia obrazy na ścianach przystrajano gałązkami jodły, świerku lub kwiatami z bibuły. Tradycyjną dekoracją był pająk, zwany podłaźnikiem, czyli zawieszona na suficie ozdoba ze słomy, bibuły i fasoli. Wszyscy wierzyli, że taka ozdoba zapewni rodzinie miłość oraz ochroni przed chorobami i nieszczęściami. Na stole pod obrusem umieszczano siano w intencji dobrych urodzajów i pomyślności dla domowników. W kącie izby gospodarz stawiał snopek żyta, owsa lub pszenicy. Dopiero na przełomie XIX i XX wieku w polskich domach pojawiły się choinki stanowiące odzwierciedlenie rajskiego drzewa dobra i zła, pod którym rozpoczęła się historia ludzkości. Wieczerzę wigilijną – nazywaną pośnikiem, wiliją lub kolędą –  rozpoczynano wraz z pojawieniem się na niebie pierwszej gwiazdy. Po wspólnej modlitwie łamano się opłatkiem. Jako pierwszą potrawę zjadano kutię. Odbywało się to na stojąco, aby w ten sposób odgonić boleści krzyża. Kolejne dania jedzono w milczeniu ze wspólnej miski. Zgromadzeni przy stole musieli spróbować każdej potrawy, aby nie zabrakło jej podczas następnych świąt. Ze wszystkich dań odkładano po łyżce do naczynia stojącego przy stole. Po wigilii resztki jedzenia, zabarwiony opłatek i siano spod obrusa zanoszono do stajni i dzielono między zwierzęta. Ponoć o północy przemawiały one ludzkim głosem. Na Lubelszczyźnie wierzono również w cudowną przemianę wody w wino. Po kolacji kobiety przynosiły ze studni wodę, którą pili wszyscy domownicy. Miało im to zapewnić zdrowie w Nowym Roku.

Zobacz także  Kazimierski Festiwal Organowy

Agnieszka Stelmach

Agnieszka Stelmach
Witam! Nazywam się Agnieszka Stelmach. Przez wiele lat pracowałam jako kierownik i redaktor naczelny działu informacji w spółce Akpa Polska Press, krajowym liderze w zakresie informacji o programach telewizyjnych dostępnych w Polsce, największej prywatnej agencji informacyjnej i fotograficznej założonej w 1994 roku w Warszawie. Moim zadaniem było koordynowanie pracy zespołu redakcyjnego, pisanie artykułów o tematyce filmowej, tworzenie i redagowanie recenzji na temat filmów fabularnych, dokumentalnych i widowisk artystycznych emitowanych w telewizji polskiej oraz tworzenie relacji z imprez muzycznych i filmowych. W kwietniu ubiegłego roku wyprowadziłam się ze stolicy i na stałe zamieszkałam w pięknej miejscowości pod Kazimierzem Dolnym. Przyjeżdżałam tutaj od 20 lat i wreszcie osiadłam na stałe! Magiczny Kazimierz Dolny jest moim ukochanym miejscem na ziemi! Dużo o nim piszę, dużo o nim czytam i niemal codziennie spaceruję po brukowanych uliczkach, utrwalając urodę miasteczkach na fotografiach. Kazimierz Dolny to niekończące się źródło moich inspiracji, pomysłów i fascynacji. Chętnie podzielę się nimi z innymi osobami, które chciałyby lepiej poznać Kazimierz Dolny i jego piękne okolice.

Przeczytaj również

Inne aktualności